Premierowe „Genesis” Chóru Kameralnego Invicta
Written by Piotr Wojtowicz on 3 marca 2023
To wyjątkowa muzyczna opowieść o powstaniu człowieka a zarazem jego współczesnej kondycji. Chór Kameralny Invicta zaprasza w pierwszy weekend marca na dwa warszawskie premierowe koncerty programu „Genesis”.
Początki chóru Invicta przedstawił naszej stacji jego dyrygent Jakub Kaczmarek.
– Chór Kameralny Invicta powstał we wrześniu 2021 roku jako odpowiedź na pewną formę, w jakiej znajdują się obecnie chóry. To znaczy mamy niezliczoną ilość amatorskich zespołów chóralnych, właściwie w każdej gminie, w każdej miejscowości jest ich po kilka. I patrząc na historyczny rys ostatnich pięćdziesięciu, sześćdziesięciu lat, to te chóry często kojarzyły się jako jedyna forma aktywności kulturalnej. I super że tak się działo. Natomiast gdzieś ta powszechność choralistyki sprawiła, że zatracił się też taki rodzaj mistycyzmu, idący za wykonawstwem i słuchaniem pięknych utworów chóralnych. Co jest najbliższe człowiekowi, bo jakby śpiewamy z wewnątrz. Bo instrumentalista ma instrument do dyspozycji i tam przekłada emocje na ten instrument i dopiero potem to dociera do słuchacza. Natomiast głos jest tu najbardziej szczerym źródłem emocji. Ten zespół od początku jest nastawiony na wykonywanie muzyki współczesnej – od dziewiętnastego do dwudziestego pierwszego wieku. Dotychczas zagraliśmy kilkanście koncertów. Staramy się „ubierać” te koncerty w swoiste repertuary narracyjne – przyznał lider zespołu.
Jakub Kaczmarek opowiedział także o repertuarze wykonywanym przez chór Invicta.
– Teraz wieńczymy taki rodzaj tryptyku „Vox Humana” czyli „głos ludzki”, na który się składają trzy części. Pierwsza, którą będziemy teraz „premierować” czyli „Genesis” – powstaniu człowieka, ale też o powstaniu jako o nawróceniu, jako poznaniu nowego, o zmianie, o wychodzeniu poza swoją strefę komfortu. Druga część, którą „premierowaliśmy” rok temu, to było „Perpetum Mobile” a więc pytanie o tę „wieczystą machinę”, co napędza człowieka w funkcjonowaniu, co sprawia, że cały czas dąży do przodu – i tutaj nie staramy się dawać odpowiedzi – gdzieś tam jedną z nich może być to, że miłość między ludźmi, relacje, emocje, uczucia między ludźmi sprawiają, że to wszystko się trzyma razem. I ostatnia część, od której w ogóle zaczęliśmy nasze działania prawie dwa lata temu, to było „Et in Arcadia ego” a więc tytuł obrazu Nicolasa Poussina, który pokazuje otwarty grób w raju i tu są pytania – „i ja byłem w raju?”, i czy to są słowa śmierci, która pojawia się raju a więc pytanie eschatologiczne w całości, czy też „ja – człowiek” byłem lub będę w tym raju. Staramy się też poprzez interludia między tymi utworami dziewiętnastego, dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku proponować, czy to jakieś delikatne improwizacje, czy też warstwę elektroniczną, która nadaje nowego kontekstu tym utworom, tym obrazom właściwie. To samo dzieło sztuki w galerii malarskiej będzie miało jeden wydźwięk, a ten sam obraz na zakurzonym strychu będzie do nas przemawiał w zupełnie inny sposób. I tutaj chcieliśmy w zupełnie inny sposób trochę przywrócić może głębszy, bardziej rzetelny sposób myślenia o utworach, z czym ona się wiążą, jak mogą do nas dotrzeć. A przy okazji znaleźć taką formułę, która będzie adekwatna do współczesnych czasów, kiedy jesteśmy „bombardowani” właściwie, przebodźcowani impulsami dźwiękowymi, wiadomościami, hałasem i tym wszystkim. To my staramy się z jednej strony dostosować się do tego współczesnego języka wizualnego. Używamy dużo świateł, żeby zlapać widza, zaprosić go do naszej podróży i potem poprowadzić przez tę podróż. A z drugiej strony mamy też taki rodzaj koncertów w mroku, które raczej w sezonie jesienno-zimowym wykonujemy, kiedy w kościołach jest przyciemnione, kiedy jest ciemno na zewnątrz. I wtedy faktycznie w całkowitej ciemności, my śpiewamy wtedy z góry, żeby tutaj światło nie przedostawało się. I taką refleksję, gdy słuchacz może spotkać się wyłącznie z dźwiękiem proponujemy i to się spotyka z dosyć dużym zainteresowaniem, z czego się bardzo cieszymy. W czerwcu zeszłego roku zdobyliśmy najwyższą lokatę wśród chórów kameralnych oraz wśród chórów polskich na Krakowskim Międzynarodowym Konkursie Chóralnym „Cracovia Cantans”. W tym roku też będziemy stawali w szranki, ale jeszcze nie możemy powiedzieć, w którym z konkursów – przyznał dyrygent chóru.
Jakie utwory wypełnią program „Genesis”?
– Takim pewnikiem, który zawsze wykonujemy na każdym koncercie, niezależnie od programu, na zakończenie to jest „Dona nobis pacem” Wojciecha Kilara, a więc „daj nam Panie pokój”, który od samego początku w każdym koncercie się znajduje. Wołanie o pokój na świecie, i w kontekście tego, co się dzieje za wschodnią granicą, i w kontekście tego, jak ludzie po prostu sobą żywią niesamowitą jakąś niechęć, przestaliśmy się po prostu lubić wszyscy wzajemnie. I tutaj wołamy tą prostą, ale piękną pieśnią „daj nam Panie pokój” i między nami i na świecie. W „Genesis” będą to utwory na przykład: Bruckera „Salvum fac populum tuum” a więc „wybaw Panie lud swój”. I tutaj w „Genesis” chcemy zrobić taki delikatny „pomost”, żeby wyjść poza te ramy w stronę Księgi Wyjścia, do Exodusu. Mamy „By The Waters Of Babylon” Edwina Fissingera – fantastyczny, bardzo trudny, ale piękny, emocjonalny utwór na dziewięć głosów. Poza tym „Miserere Mei, Deus” a więc „zmiłuj się nad nami”, taki rodzaj przygotowania do tego nazywamy to troszeczkę misterium ten koncert. Będzie także „Panie, zmiłuj się nade mną grzesznym” Lottiego. Poza tym pożegnanie z tym, co dotychczasowe, w postaci utworu „Good night, dear heart” Forresta, to również taki piękny utwór, liryczny, kantylenowy. Cały czas gdzieś te utwory dotykają kwestii nowo zastanej kondycji człowieka, tego jak przychodzi na świat. Tutaj będzie „Man that is born of a woman” Henry’ego Purcella, więc dosłownie obraz jakby Matki Bożej rodzącej Syna Bożego. I również „Moro, lasso” Gesualdo, kompozycja, która jest szesnastowiecznym utworem, ale w brzmieniu prawie muzyka współczesna i to jest jeden z nielicznych wyjątków, kiedy sięgamy po muzykę dawną. A to utwór, który mówi o nadaniu nowej wartości człowieczeństwa, o tym, co jakby gdzieś zamykamy i zaczynamy na nowo. Tak rozumiemy to „Genesis”. A to wszystko będziemy oplatać fragmentami chorału gregoriańskiego z improwizacjami chóralnymi w tle, właśnie z Księgi Rodzaju, tak żeby tę narrację oprzeć na dwóch torach. Jednym torem jest Księga Rodzaju, ta muzyka, która jest najbliższa Kościołowi, a więc chorał gregoriański, razem z tą muzyką współczesną. I to przeplatanie wydaje się takie bardzo interesujące i mamy nadzieję, że się uda – przyznał Jakub Kaczmarek.
Na koniec dyrygent chóru Invicta zaprosił słuchaczy na najbliższe koncerty.
– Zapraszamy serdecznie na dwa premierowe wykonania programu „Genesis” Chóru Invicta. Pierwsza premiera odbędzie się w sobotę 4 marca o godzinie 20.00 w kościele księży marianów na warszawskich Stegnach. A dzień później – w niedzielę 5 marca o godzinie 19.30 zaśpiewamy w stolicy w kościele Wszystkich Świętych przy Placu Grzybowskim. To opowieść o powstaniu człowieka, o nowej kondycji, o zmianie, o tym wszystkim, co nas gdzieś dotyka. Kolejne koncerty będą w kwietniu i maju, ale terminów nie mamy jeszcze do końca ustalonych – zakończył Jakub Kaczmarek.
Wstęp na premierowe koncerty programu „Genesis” w wykonaniu Chóru Kameralnego Invicta jest wolny.